Przepisy wegańskie na każdą kieszeń

niedziela, 29 września 2013

Pasta z zielonego groszku

Znów pasta, można by pomyśleć, że idę na łatwiznę, w końcu co trudnego i wyszukanego w zmiksowaniu kilku produktów z dodatkiem przypraw? ;) Nic, gdyby nie fakt, że pasta jest super smaczna, szybka i powstała z potrzeby chwili, a właściwie z ogromnej niechęci do pomidorów na których od dawna bazowały moje kanapki. Na usprawiedliwienie dodam jeszcze, że ostatnie kilkanaście dni były dla mnie niezwykle pracowite, na szczęście od czwartku mam już wszystko (czyli obroniony tytuł magistra) z głowy. Teraz mogę swobodnie oddać się porządkowaniu swojego życia i gotowaniu. Jako że od kilku dni prześladuje mnie obsesyjna ochota na brukselkę, możecie spodziewać się w niedługim czasie przepisu odczarowującego te niezbyt popularne i lubiane warzywo. Tymczasem musicie zadowolić się pastą. Moim zdaniem warto (ale wiadomo, jako właścicielka bloga jestem mało obiektywna;) 

Składniki:
Zielony groszek (mrożony) - 2 szklanki
Mąka kukurydziana - opcjonalnie
Cebula - 1 mała
Czosnek - 2 ząbki
Koperek - pęczek
Przyprawy:
kozieradka (sproszkowana)
Pieprz ziołowy
Cząber


Wykonanie:
Zielony groszek gotujemy w niewielkiej ilości wody do miękkości. W międzyczasie dodajemy do niego pokrojoną cebulę. Warzywa wraz z wodą w której się gotowały wrzucamy do blendera, dorzucając straty czosnek, posiekany koperek i przyprawy - całość miksujemy do miękkości. Jeżeli konsystencja jest zbyt płynna całość zagęszczany mąką kukurydzianą.
Zielnik Kuchenny 2013

sobota, 21 września 2013

Pasta morelowo-imbirowa

Nie wiem, czy to przez stres, czy może wzmożoną aktywność psychofizyczną. Przerażona ilością słodyczy, które wepchnęłam w siebie w ostatnim tygodniu, postanowiłam działać. Przygotowałam sobie słodką i zdrową pastę do chleba, którą będę się ratować w chwilach słabości. Imbir wylądował w niej przypadkiem, jako odpowiedź na kiepskie samopoczucie spowodowane przeziębieniem. Teraz już wiem, że zagości w tej paście na stałe. Podobnie jak plasterki gruszek położone na wierzch kanapek ;)

Składniki:
Nasiona słonecznika - 1 szklanka
Suszone morele - ok. 150 g
Suszone daktyle - 5 sztuk
Imbir (starty na małych oczkach) - 1 łyżeczka
Kurkuma - pół łyżeczki

Wykonanie:
Słonecznik zalewamy wodą i odstawimy na kilka godzin (najlepiej zrobić to wieczorem i zostawić na noc). W ten sam sposób traktujemy uprzednio pokrojone morele i daktyle. Rano płuczmy słonecznik i blendujemy go z odrobiną wody na gładką masę. Dodajemy do niego owoce wraz z wodą w której się moczyły - całość miksujemy. Na koniec przyprawiamy pastę imbirem oraz opcjonalnie kurkumą, która nada jej żywego koloru. 

niedziela, 8 września 2013

Sok z natki pietruszki i cytryny

Składniki:
woda - 0,5 litra
cytryna - 1 sztuka
natka pietruszki - 1 pęczek
Opcjonalnie coś zdrowego do posłodzenia - stewia, syrop z agawy - choć ja preferuje bez tego typu dodatków

Wykonanie:
Wszystkie składniki umieszczamy w blenerze i dokładnie miksujemy.
Ja lubię pić duszkiem do dna, wtedy sok przez chwilę
tak przyjemnie uderza do głowy ;)



Zielnik Kuchenny 2013

sobota, 7 września 2013

Dobro? Czemu nie!

Radość i duma mnie rozpiera, że oto w poniedziałek dołączyłam ze swoim blogiem do akcji Empatii: "Weganizm. Spróbujesz?" Po raz kolejny uświadomiłam sobie, jak ważne jest mieć obok siebie osoby bliskie, które zamiast podważać słuszność Twoich marzeń i celów, wspierają Cię na drodze do ich realizacji, które nie tylko nie krytykują Twojej życiowej ścieżki, ale potrafią Cię wspierać i motywować sprawiając, że odnajdujesz w sobie nieznane pokłady silnej woli i determinacji, by słowa, które wypowiadasz nie okazały się rzucanymi na wiatr.
To jednak nie wszystko. Nauczyłam się również jak wielka potrafi być siła przykładu. Jestem osobą zwróconą do środka, która większość swojego życia spędza w świecie własnych myśli i uczuć. Weganizm  jest jedną z nielicznych dróg, której z ogromną siłą i zdecydowaniem przytakuje moje serce. I choć w dyskusjach zawsze daję się zagonić w kozi róg, choć nie lubię narzucać innym swojego sposobu życia, a udział w większych akcjach i protestach napawa mnie przerażeniem (bo tak trudno mi wyjść ze strefy komfortu, a kontakt z  grupą nieznajomych budzi we mnie przerażenie i niechęć) to widzę jednak, że i ja swoim drobnym przykładem przyczyniam się do zmiany rzeczywistości. Może nie jest ona zbyt spektakularna, ale jednak...

Osoby, które nigdy bym o to nie podejrzewała zakomunikowały mi, że postanowiły przejść na wegetarianizm, a ostatnio nawet wcieliły te słowa w czyn! Siostrę udało mi się przekonać, by zrezygnowała z nabiału i zaczęła przygotowywać dzieciom koktajle na bazie mleka roślinnego. I nawet mój niemąż, który jeszcze rok temu przekonywał mnie, że w pracy koniecznie musi zjeść mięso, nagle zrozumiał, że nic mu się nie stanie, jeśli kilka razy w tygodniu jego obiad będzie wegański.  

Niby nic, a jednak wiele (dla mnie nawet bardzo wiele!)

poniedziałek, 2 września 2013

Surowa szarlotka na orzechowym spodzie

Chwilowo ugrzęzłam swymi myślami w innym świecie. Powoli ten okres dobiega końca, a wtedy mam nadzieję wrócić tu ze zdwojoną siłą.
Szczęście, że w niedziele udało mi się wyskoczyć z łóżka bardzo wczesnym rankiem, znajdując chwilę czasu na przygotowanie czegoś nowego.
Surowa szarlotka, co prawda nie zaskakuje smakiem (dobrze nam znanych jabłek z cynamonem), za to nadrabia formą i wykonaniem. No i można się nią zajadać w olbrzymich ilościach, nie martwiąc się o swoje zdrowie. Czego chcieć więcej? ;)

Składniki:
Jabłka - (najlepiej słodkie) ok. 15 małych sztuk
Mirabelki - 30 sztuk (mozna zastąpić śliwkami lub większą ilością daktyli)
Daktyle suszone -  10 sztuk
Siemię lniane (zmielone) - 2 łyżki

Na spód:
Pestki słonecznika - 1 szklanka
Otręby gryczane - 1 szklanka
Masło orzechowe - 3 duże łyżki
Cynamon - duża łyżka
Siemię lniane (zmielone) - 2 łyżki


Wykonanie:
Najpierw zajmujemy się spodem. Dodajemy do miski otręby, zmielone siemię lniane i słonecznik (również zmielony). Dolewamy odrobinę wody i mieszamy (tak by całość była wilgotna). Następnie dodajemy masło orzechowe i wszystko razem dokładnie łączymy. Tak przygotowaną masę wykładamy na wcześniej natłuszczoną formę i wkładamy do lodówki.
Teraz zalewamy daktyle ciepłą wodę, tak by całe je pokryła, ale nie wystawała nad nimi więcej niż centymetr. Wszystkie jabłka prócz trzech największych kroimy w pół centymetrową kosteczkę (zajęły one ok. 5 szklanek). Dodajemy do nich odłożone wcześniej jabłka z tarte na dużych oczkach. Wydrylowane mirabelki i namoczone daktyle miksujemy, dodajemy do pokrojonych i potartych owoców razem z siemieniem lnianym i łyżką cynamonu. Całość mieszamy tak by składniki się dobrze połączyły i nakładamy na wcześniej przygotowany spód. Ciasto zostawiamy na kilka godzin w lodówce.

Bez glutenuNakarm Cukrzyka latem