
To jednak nie wszystko. Nauczyłam się również jak wielka potrafi być siła przykładu. Jestem osobą zwróconą do środka, która większość swojego życia spędza w świecie własnych myśli i uczuć. Weganizm jest jedną z nielicznych dróg, której z ogromną siłą i zdecydowaniem przytakuje moje serce. I choć w dyskusjach zawsze daję się zagonić w kozi róg, choć nie lubię narzucać innym swojego sposobu życia, a udział w większych akcjach i protestach napawa mnie przerażeniem (bo tak trudno mi wyjść ze strefy komfortu, a kontakt z grupą nieznajomych budzi we mnie przerażenie i niechęć) to widzę jednak, że i ja swoim drobnym przykładem przyczyniam się do zmiany rzeczywistości. Może nie jest ona zbyt spektakularna, ale jednak...
Osoby, które nigdy bym o to nie podejrzewała zakomunikowały mi, że postanowiły przejść na wegetarianizm, a ostatnio nawet wcieliły te słowa w czyn! Siostrę udało mi się przekonać, by zrezygnowała z nabiału i zaczęła przygotowywać dzieciom koktajle na bazie mleka roślinnego. I nawet mój niemąż, który jeszcze rok temu przekonywał mnie, że w pracy koniecznie musi zjeść mięso, nagle zrozumiał, że nic mu się nie stanie, jeśli kilka razy w tygodniu jego obiad będzie wegański.
Niby nic, a jednak wiele (dla mnie nawet bardzo wiele!)
Super, trzymam za Ciebie kciuki :-)
OdpowiedzUsuńJak długo czekałaś aż dołączysz do akcji?Ja napisałam jakiś tydzień temu i nic...odpowiedzi brak.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!