Radość i duma mnie rozpiera, że oto w poniedziałek dołączyłam ze swoim blogiem do akcji Empatii: "Weganizm. Spróbujesz?" Po raz kolejny uświadomiłam sobie, jak ważne jest mieć obok siebie osoby bliskie, które zamiast podważać słuszność Twoich marzeń i celów, wspierają Cię na drodze do ich realizacji, które nie tylko nie krytykują Twojej życiowej ścieżki, ale potrafią Cię wspierać i motywować sprawiając, że odnajdujesz w sobie nieznane pokłady silnej woli i determinacji, by słowa, które wypowiadasz nie okazały się rzucanymi na wiatr.
To jednak nie wszystko. Nauczyłam się również jak wielka potrafi być siła przykładu. Jestem osobą zwróconą do środka, która większość swojego życia spędza w świecie własnych myśli i uczuć. Weganizm jest jedną z nielicznych dróg, której z ogromną siłą i zdecydowaniem przytakuje moje serce. I choć w dyskusjach zawsze daję się zagonić w kozi róg, choć nie lubię narzucać innym swojego sposobu życia, a udział w większych akcjach i protestach napawa mnie przerażeniem (bo tak trudno mi wyjść ze strefy komfortu, a kontakt z grupą nieznajomych budzi we mnie przerażenie i niechęć) to widzę jednak, że i ja swoim drobnym przykładem przyczyniam się do zmiany rzeczywistości. Może nie jest ona zbyt spektakularna, ale jednak...
Osoby, które nigdy bym o to nie podejrzewała zakomunikowały mi, że postanowiły przejść na wegetarianizm, a ostatnio nawet wcieliły te słowa w czyn! Siostrę udało mi się przekonać, by zrezygnowała z nabiału i zaczęła przygotowywać dzieciom koktajle na bazie mleka roślinnego. I nawet mój niemąż, który jeszcze rok temu przekonywał mnie, że w pracy koniecznie musi zjeść mięso, nagle zrozumiał, że nic mu się nie stanie, jeśli kilka razy w tygodniu jego obiad będzie wegański.
Niby nic, a jednak wiele (dla mnie nawet bardzo wiele!)
Super, trzymam za Ciebie kciuki :-)
OdpowiedzUsuńJak długo czekałaś aż dołączysz do akcji?Ja napisałam jakiś tydzień temu i nic...odpowiedzi brak.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!