Przepisy wegańskie na każdą kieszeń

środa, 25 grudnia 2013

Gulasz wegetariański z żółtego grochu


Czy tylko mi się wydaje, że żółty groch jest najbardziej niedocenianym warzywem strączkowym? Może dlatego, że jest dostępny cały rok, nie to co bób na który wszyscy czekają z utęsknieniem. Nie jest także tak egzotyczny co soczewica, ani tak popularny w kuchni jak fasola, która ląduje na pizzy, w ciastach, sałatkach i warzywnych sosach. 
Wiem, przy pierwszym poznaniu wydaje się mieć niewielki wachlarz zastosowań, ale uwierzcie - to tylko pozory. Wystarczy odrobina chęci, by stworzyć z niej smaczne i oryginalne danie. Tym cenniejsze, że zamykające usta mięsożercą, którzy nie tylko zajadają je ze smakiem, ale dodatkowo odchodzą od stołu z uczuciem sytości i zwątpienia w swoje przekonania odnośnie diety roślinnej. I o to właśnie chodzi! 


Składniki:
Groch w połówkach - 250 gram
Włoszczyzna - ok. 150 gram
Zielony groszek (mrożony) - ok. 60 g opcjonalnie
Mąka kukurydziana - 1 łyżka
Cebula - 1 średnia
Przyprawy:
Sól, pieprz, pieprz ziołowy, curry, papryka słodka, kurkuma, lubczyk, cząber

Wykonanie:
Groch zalewamy 2,5 szklankami bulionu i gotujemy na małym ogniu. W międzyczasie kroimy cebulę w średnią kostkę i dodajemy do garnka. Kiedy groch zacznie się robić miękki dodajemy włoszczyznę (ja użyłam gotowej z mrożonki) oraz zielony groszek. Całość gotujemy jeszcze 10 - 15 minut. Na koniec przyprawiamy do smaku i w razie potrzeby zagęszczamy dodatkiem mąki. Gotowe danie podajemy z brązowym ryżem, ewentualnie (tak ja na zdjęciu) z pieczywem.

sobota, 14 grudnia 2013

Szarlotka jaglana

Szarlotka jest chyba najbardziej wdzięcznym ciastem. Nie dość, że można ją przyrządzić na tysiąc sposobów, to jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, by któreś z nich zakończyło się fiaskiem. Zawsze smakuje wybornie, zawsze mam na nią ochotę i nie raz sparzyłam sobie na niej język z niecierpliwości. Najfajniejsze jest w niej jednak to, że bez trudu można ją przygotować w lepszej, bo zdrowszej wersji. Na surowo bądź na spodzie jaglanym: bez mąki, tłuszczu, cukier zastępując garścią daktyl ;)


Składniki:


Spód jaglany
kasza jaglana - 1 szklanka
Banany - 2 sztuki
Skrobia ziemniaczana - 2 łyżki
Daktyle suszone - 50 g

Prażone jabłka
Jabłka - 1 kg
Daktyle suszone - 80 g
Cynamon - 3 łyżki
Kardamon - 1 łyżka

Płatki migdałowe - 50 g


Kaszę jaglaną wsypujemy do garnka i prażymy do momentu, aż w kuchni zacznie się roznosić przyjemny, orzechowy aromat. Następnie zalewamy ją dwiema szklankami wody, zagotowujemy i zmniejszamy ogień do minimum. Kiedy kasza wchłonie całą wodę, zdejmujemy ją z ognia, przykrywamy garnek przykrywką i zostawiamy na kilka minut. Daktyle drobno kroimy i zalewamy gorącą wodą, tak by się całe w nich zanurzyły.
Teraz zajmujemy się jabłkami.
Obieramy je ze skórki i kroimy w kostkę. Wrzucamy do garnka razem z daktylami i prażymy ok. 10-15 minut, aż owoce staną się miękkie i zaczną się rozpadać. Dodajmy cynamon, kardamon po czym widelcem lub tłuczkiem do ziemniaków rozdrabniamy jabłka, tak by powstała jednolita masa.
Do miski dodajemy kaszę jaglaną, rozciapane porządnie banany, skrobię i daktyle (ale bez wody w której się moczyły). Wszystko dokładnie mieszamy i tak przygotowaną masą wykładamy natłuszczoną tortownicę. Na wierzch masy jaglanej kładziemy uprażone jabłka, całość posypujemy płatkami migdałowymi. Pieczemy w 180 stopniach, jakieś 35-45 minut.

* może na zdjęciu tego nie widać, ale z wymienionych składników powstał naprawdę wysoki spód jaglany. Myślę nawet, że za wysoki dlatego następnym razem użyję do niego o połowę mniej kaszy.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Mój sposób na jarmuż

Jarmuż - bohater dzisiejszego posta i sprawca mojego blogowego przebudzenia. Roślina przez wielu nieznana, bo i rzadko spotykana w sklepach czy nawet na targach. A pomyśleć, że jeszcze do końca średniowiecza jarmuż był jednym z najpopularniejszy zielonych warzyw w całej Europie.  Nie wiem jak kiedyś, ale dziś stał się obowiązkowym składnikiem zielonych szejków, lubi się z ziemniakami (albo ja go z nimi lubię?), świetnie też komponuje się z burakiem i makaronem soba - o czym chcę Was teraz przekonać, przedstawiając Wam swój sposób na jarmuż. 


Składniki:
Burak - 1 mały
Jarmuż - ok.150 - 200 g
Cebula - 1 mała
Przecier pomidorowy - 1 łyżka
Ząbek czosnku - 1-2 sztuki
Sok z cytryny lub 1 łyżka octu
Sól
Pieprz
Majeranek




Wykonanie:
Cebulę kroimy w drobną kostkę i smażymy na niewielkiej ilości oleju. Kiedy się zeszkli wrzucamy do niej startego na dużych oczkach buraka i chwilę razem smażymy. Dodajemy przecier i około pół szklanki wody. Całość przykrywamy i gotujemy na wolnym ogniu. W tym czasie myjemy i szatkujemy ( niezbyt drobno) liście jarmużu, po czym wrzucamy go do garnka. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, sól, pieprz i majeranek. Całość gotujemy razem od 5 do 15 minut, w zależności od tego jak bardzo miękki chcemy mieć jarmuż (mi wystarczyło 7). Dodajemy sok z cytryny bądź ocet i zdejmujemy warzywa z ognia. Podajemy z makaronem soba, ryżem lub albo jemy solo. Co kto lubi ;)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Podrasuj swoje danie zaatarem

Bywa, że dopadają mnie dni bezczynności i rutyny, które nie omijają nawet kuchni. Jem byle co, a jeśli już zabiorę się za ugotowanie jakiegoś pełnowartościowego dania, wybieram drogę na skróty - łączę ulubione warzywa z dobrze sprawdzonymi przyprawami - trochę przecieru, curry, czosnku i słodkiej papryki to u mnie gwarancja dobrego smaku i zadowolenia. Mieszanką, która warta jest szczególnej uwagi jest za'atar, potrafiący nadać nowego charakteru potrawie, zmieniając je nie do poznania. 

Za'atar po arabsku oznacza tymianek, jest to także nazwa arabskiej mieszanki przypraw, którego jednym z podstawowych składników jest wspomniana roślina. W krajach Bliskiego Wschodu jest powszechnie używany jako dodatek do wielu dań, stosowany niemal tak powszechnie jak sól. Posypuje się nim pieczywo, warzywa, stosuje się jako dodatek do ciastek. W Syrii i Libanie na śniadanie je się manakish - płaskie, placki drożdżowe (z ciasta takiego jak na pizzę) polane oliwą i obsypane za'atarem.



Składniki:
Sól - pół łyżeczki
Sezam - 3 łyżki
Tymianek suszony - 2 łyżki

Wykonanie:
Sezam prażymy na suchej patelni, uważając by się nie przypalił. Gotowy łączymy w miseczce z resztą przypraw i przesypujemy do szczelnego pojemnika.

Jest to wersja podstawowa, swój za'atar możecie wzbogacić według własnego gustu dodając swoje ulubione składniki: oregano, bazylię, kumin czy sumak.

Za'atar idealnie sprawdza się jako dodatek do warzyw - najlepiej pieczonych lub gotowanych na parze. Na zdjęciu w towarzystwie marchewki oraz kaszy jaglanej z pietruszką i czosnkiem.



A tu manakish o którym pisałam:

czwartek, 31 października 2013

Masala chai

Masala chai - mocna, słodka, rozgrzewająca i aromatyczna - taka jaką lubię. Nieodłączna towarzyszka czasu zimowego, bez której nie przetrwałabym chłodu, mrozu i śniegu. Jeżeli nie masz jeszcze w kuchni zapasu korzennych przypraw na nadchodzące miesiące - ubieraj się i szoru do sklepu - dobrze Ci radzę;)




Składniki:
Herbata Assam - 2 łyżki
Syrop z agawy - 2 łyżki
Mleko sojowe - 250 ml
Woda - 250 ml
Kardamon - 1 łyżeczka
Cynamon - 1 łyżeczka
Pieprz czarny - 4 sztuki
Goździki - 10 sztuk
Imbir - pół łyżeczki
Anyż - 1/4 łyżeczki
Kakao - 1/4 łyżeczki




Wykonanie:
Do rondelka z wodą wsypujemy herbatę, przyprawy oraz syrop z agawy. Całość doprowadzamy do wrzenia po czym wlewamy mleko i ponownie zagotowujemy chai. Po około 5 minutach zdejmujemy herbatę z ognia, przecedzamy i rozlewamy do szklanek.

piątek, 25 października 2013

Syrop ze stewii

Stewia - naturalny, zdrowy zastępnik cukru. W internecie możecie znaleźć listę jej zalet oraz cudownych właściwości, które z pewnością zachęcą Was (tak jak niedawno mnie) do jej wypróbowania. Przy wszystkich jej korzyściach, ma zasadniczą (przynajmniej dla mnie) wadę - nie jest do końca smaczna... Posiada specyficzny, lekko goryczkowaty posmak, którego z niczym nie potrafię porównać, a który mnie od niej odstręcza (mam jednak nadzieję, że uda mi się w końcu do niego przyzwyczaić). Pewnie z tej przyczyny nie sprawdza się dobrze w napojach, czytałam jednak, że doskonale nadaje się do wypieków, co też planuję w najbliższym czasie sprawdzić, po czym zdać odpowiednią relację :)


Składniki:
Stewia (suszone liście) - 20 g
Woda - 300 ml


Wykonanie:
Stewię umieszczamy w zimnej wodzie i doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy na małym ogniu około 10 minut, wyłączamy i odstawiamy na pół godziny. Po tym czasie przecedzamy wywar i przelewamy otrzymany syrop do butelki. Przechowujemy w lodówce do kilku tygodni.

poniedziałek, 21 października 2013

Pierogi bezglutenowe z kaszą jaglaną i porem

Zdrowe, wegańskie pierogi o jakich od dawna marzyłam. Przepis na ciasto bezglutenowe zaczerpnęłam ze strony: bezokruszka. Pomysł na farsz od dawna siedział w mojej głowie, kiedy przypadkiem czyszcząc lodówkę z resztek, odkryłam jak dobrze kasza jaglana komponuje się z porem. Sos czosnkowy firmy "farrer" trafił do niego przypadkiem, choć ja bym to nazwała szczęśliwym zrządzeniem losu. Tak się jakoś dziwnie złożyło, że dzień przed przygotowaniem pierogów natknęłam się na niego w sklepie - jego cena i skład mnie urzekły. Idąc z nim do kasy, zaczęłam sobie wyobrażać, jak doskonale wzbogaci smak nadzienia. I miałam rację! Farsz wyszedł przepyszny, do tego jest bardzo prosty i szybki w przygotowaniu. Jeszcze nie raz do niego wrócę ;)


Składniki:
Ciasto:
Mąka gryczana - 200 g
Mąka ziemniaczana 100g
Wrzątek - 250 ml
Olej - 1 łyżka
Sól - 1/2 łyżeczki
Farsz:
Kasza jaglana - pół szklanki
Por - jeden duży lub trzy małe
Sos czosnkowy - 1 duża łyżka lub więcej (zależy od sosu)
Pieprz i sól do smaku

Wykonanie:
Farsz
Gotujemy kaszę (opcjonalnie dodając odrobinę kurkumy). Odkrawamy i dokładnie myjemy zielone części pora, kroimy je w cienkie talarki (ilość moich mieściła się w zawartości trzech szklanek). Na patelni rozgrzewamy odrobinę tłuszczu, dodajemy por i smażymy ok 5-7 minut aż zmięknie. Wyłączamy gaz, dodajemy wcześniej ugotowaną kaszę, sól, pieprz i sos czosnkowy. (Ilość sosu zależy od rodzaju, ja użyłam sosu firmy farrer, który jest dosyć tłusty i rzadki dlatego wystarczyła mi jedna łyżka. W przypadku innych sosów możliwe, że będziemy potrzebować więcej). Wszystkie składniki dokładnie mieszamy.

Ciasto
Łączymy obie mąki, sól i dokładnie mieszamy. Stopniowo dolewamy do nich wrzątku, powoli mieszają całość, na koniec dodając odrobinę oleju. Ciasto wyrabiamy rękami aż zrobi się miękkie i elastyczne. Dzielimy na kilka części i rozwałkowujemy na stolnicy obsypanej nieco mąką gryczaną. Szklanką wycinamy kółka, nakładamy farsz i zlepiamy brzegi. Dalej postępujemy według jednego ze sposobów:
a) pierogi wrzucamy do wrzącej wody i gotujemy minutę od wypłynięcia 
b) pieczemy je w piekarniku nagrzanym do 180 stopni ok. 20-25 minut, w połowie czasu przewracając pierogi na drugą stronę
c) smażymy na margarynie roślinnej dobrej jakości


Ze wszystkich trzech opcji osobiście planuję pozostać przy ostatniej, mimo że jest najmniej zdrowa. Z racji złych wspomnień nawet nie próbowałam ich gotować, bo widziałam czym to się może skończyć w moim wykonaniu. Natomiast pierogi upieczone w piekarniku miały zbyt suche i chrupkie ciasto.


Podróżuj i jedz zdrowo! Czas na pierogi!

środa, 16 października 2013

Rzodkiewki w teatrze absurdu

VLADIMIR: Chcesz rzodkiewkę?
ESTRAGON: Tylko to jest?
VLADIMIR: Są rzodkiewki i rzepy.
ESTRAGON: Marchewki już nie ma?
VLADIMIR: Nie. Zresztą przesadzasz z tą marchewką.
ESTRAGON: To daj rzodkiewkę. ( Vladimir grzebie w kieszeniach, znajdując tylko rzepy, wreszcie wyciąga rzodkiewkę i podaje ją Estragonowi, który przygląda się jej, po czym krzywi się ze wstrętem)
Czarna!
VLADIMIR: Rzodkiewka.
ESTRAGON: Wiesz o tym, że lubię tylko różowe!
VLADIMIR: Nie chcesz?
ESTRAGON: Lubię tylko różowe!
VLADIMIR: To oddaj.
- S. Beckett, Czekając na Godota

Ze mną jest trochę jak z Estragonem - wolę marchewki! Za rzodkiewkami nie przepadam, a żeby było jeszcze śmieszniej - od ich korzeni wolę liście. Niestety sześć pęczków, którymi mnie obdarowano, wcześniej zostało pozbawionych zielonych części. Zamiast tego miałam około 50 małych, różowych kulek, które trzeba było jak najszybciej zjeść, nie dopuszczając do tego, by się zmarnowały i utraciły większość witamin. Poszperałam w internecie: pierwszą połowę wykorzystałam do sałatki (którą widzicie poniżej), natomiast z drugiej zrobiłam krem, którego barwa oraz późna pora przygotowania nie zachęcały do sięgnięcia po aparat. Wiem, że sałatka z rzodkiewek o tej porze roku brzmi i wygląda absurdalnie, ale z drugiej strony...dzięki temu przepis jeszcze bardziej wpasowuje się w fragment Becketta ;)

Składniki:
Rzodkiewek - 3 pęczki
Mleczko kokosowe - ok. 10-15 łyżek
Szczypiorek - 1/3 pęczka
Sól

Wykonanie:
Rzodkiewki dokładnie myjemy i trzemy na tarce o grubych oczkach. Dodajemy mleczko kokosowe, poszatkowany szczypiorek i sól do smaku - mieszamy. Sałatkę podajemy świeżo przygotowaną.



Przepis stworzony z myślą o akcji, organizowanej przez Maggie: Literatura na talerzu 2013

wtorek, 15 października 2013

(Ulubiony) krem dyniowo-imbirowy

Krem z dyni to chyba jeden z najczęściej pojawiających się przepisów w sezonie jesiennym. Każdy ma swój sprawdzony sposób pozwalający na wydobycie ze wspomnianej rośliny, tego co najlepsze. Wyobrażam sobie, że część osób dochodziła do swojej ulubionej receptury latami, testując różne dodatki i metody przyrządzania. U mnie proces ten był znacznie krótszy i prostszy. Pierwsza zakupiona dynia i pierwsze jej przyrządzanie zaowocowały daniem, które podbiło podniebienia moje i bliskich mi osób. Niby nic skomplikowanego i wyszukanego, jednak ma to "coś", co sprawia, że każdy jej talerz zamienia się w prawdziwą ucztę.


Składniki:

Dynia - około 0,5 kg
Duża cebula
Bulion - około 2 szklanek
Imbir - 4 cm lub ponad 1 łyżka startego na drobnych oczkach
Sól
Pieprz
Kurkuma
Pieprz cayenne



Wykonanie:
W garnku podsmażamy uprzednio pokrojoną w piórka cebulę, po chwili dodajemy straty imbir, następnie dynię (wcześniej obraną ze skórki, z usuniętym włóknistym środkiem i pokrojoną w kostkę około 1 cm. ). Po kilku minutach smażenia dolewamy bulion - powinien zakryć całe warzywa, lecz nie wystawać ponad nie więcej nić centymetr - zagotowujemy i zmniejszamy ogień gotując całość pod przykryciem do miękkości dyni jakieś 10-15 minut. Całość miksujemy i podgrzewamy dodając resztę przypraw.

czwartek, 3 października 2013

Brukselka w słodko-ostrym wywrze

Przez długi czas myślałam, że nie lubię brukselki, choć w rzeczywistości (najprawdopodobniej) przez ponad dwadzieścia lat nie miałam jej w ustach. Nie pamiętam bym jadła ją w domu, może natknęłam się na nią w przedszkolu lub w pierwszych latach podstawówki, kiedy rodzice wykupili mi obiady w szkole. Jeśli tak, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że obserwując zachowanie innych dzieci i słysząc ich stęki i krzyki na widok brukselki, przyłączyłam się do nich, postanawiając na wszelki wypadek omijać tą dziwną kapustkę z daleka. I tak mijały lata, podczas których byłam święcie przekonana, że nie lubię brukselki, tak samo jak nie lubię szpinaku, grzybów czy dyni. Gdy tymczasem powtarzałam bezmyślnie obiegowe opinie, oceniałam po wyglądzie bądź nieznajomość jakiegoś warzyw błędnie utożsamiałam z jego walorami smakowymi.
Dziś (na szczęście) nie wyobrażam sobie bez wspomnianych wcześniej roślin życia. Być może właśnie dzięki nim mimo chłodu i wczesnych zachodów słońca doceniłam szeleszczącą liśćmi jesień.


Składniki:
Woda - 1,5 szklanki
Brukselka - 30 dkg
Cebula - 1 średnia
Pomidor - 1 średni
Papryka czerwona - 1 mała
Cukinia - pół małej
Papryczka chili - 2 sztuki
Przecier pomidorowy - 1 łyżka
Marchew (opcjonalnie) - 1 średnia
Przyprawy: sól, kozieradka, pieprz ziołowy, cząber, papryka słodka, curry


Wykonanie: 
Cebulę kroimy w drobną kosteczkę, wrzucamy do garnka smażąc na małym ogniu. To samo robimy po kolei z: papryką, pomidorem, cukinią i papryczkami chili (krojąc w drobną kostkę i dorzucając do cebuli). Po ok 10 minutach, kiedy warzywa zrobią się już miękkie zalewamy je wodą i gotujemy ok. 10-15 minut. Po tym czasie tłuczkiem do ziemniaków staramy się zmiażdżyć warzywa, tak by wypuściły jeszcze więcej soków. Dodajemy koncentrat, przyprawy i brukselkę (wcześniej opłukaną w zimnej wodzie, w celu pozbycia się gorzkiego smaku), jeżeli jest duża - wiadomo - kroimy ją na mniejsze części. Całość gotujemy aż brukselka będzie wystarczająco miękka. W między czasie można dodać startą na dużych oczkach marchew.

niedziela, 29 września 2013

Pasta z zielonego groszku

Znów pasta, można by pomyśleć, że idę na łatwiznę, w końcu co trudnego i wyszukanego w zmiksowaniu kilku produktów z dodatkiem przypraw? ;) Nic, gdyby nie fakt, że pasta jest super smaczna, szybka i powstała z potrzeby chwili, a właściwie z ogromnej niechęci do pomidorów na których od dawna bazowały moje kanapki. Na usprawiedliwienie dodam jeszcze, że ostatnie kilkanaście dni były dla mnie niezwykle pracowite, na szczęście od czwartku mam już wszystko (czyli obroniony tytuł magistra) z głowy. Teraz mogę swobodnie oddać się porządkowaniu swojego życia i gotowaniu. Jako że od kilku dni prześladuje mnie obsesyjna ochota na brukselkę, możecie spodziewać się w niedługim czasie przepisu odczarowującego te niezbyt popularne i lubiane warzywo. Tymczasem musicie zadowolić się pastą. Moim zdaniem warto (ale wiadomo, jako właścicielka bloga jestem mało obiektywna;) 

Składniki:
Zielony groszek (mrożony) - 2 szklanki
Mąka kukurydziana - opcjonalnie
Cebula - 1 mała
Czosnek - 2 ząbki
Koperek - pęczek
Przyprawy:
kozieradka (sproszkowana)
Pieprz ziołowy
Cząber


Wykonanie:
Zielony groszek gotujemy w niewielkiej ilości wody do miękkości. W międzyczasie dodajemy do niego pokrojoną cebulę. Warzywa wraz z wodą w której się gotowały wrzucamy do blendera, dorzucając straty czosnek, posiekany koperek i przyprawy - całość miksujemy do miękkości. Jeżeli konsystencja jest zbyt płynna całość zagęszczany mąką kukurydzianą.
Zielnik Kuchenny 2013

sobota, 21 września 2013

Pasta morelowo-imbirowa

Nie wiem, czy to przez stres, czy może wzmożoną aktywność psychofizyczną. Przerażona ilością słodyczy, które wepchnęłam w siebie w ostatnim tygodniu, postanowiłam działać. Przygotowałam sobie słodką i zdrową pastę do chleba, którą będę się ratować w chwilach słabości. Imbir wylądował w niej przypadkiem, jako odpowiedź na kiepskie samopoczucie spowodowane przeziębieniem. Teraz już wiem, że zagości w tej paście na stałe. Podobnie jak plasterki gruszek położone na wierzch kanapek ;)

Składniki:
Nasiona słonecznika - 1 szklanka
Suszone morele - ok. 150 g
Suszone daktyle - 5 sztuk
Imbir (starty na małych oczkach) - 1 łyżeczka
Kurkuma - pół łyżeczki

Wykonanie:
Słonecznik zalewamy wodą i odstawimy na kilka godzin (najlepiej zrobić to wieczorem i zostawić na noc). W ten sam sposób traktujemy uprzednio pokrojone morele i daktyle. Rano płuczmy słonecznik i blendujemy go z odrobiną wody na gładką masę. Dodajemy do niego owoce wraz z wodą w której się moczyły - całość miksujemy. Na koniec przyprawiamy pastę imbirem oraz opcjonalnie kurkumą, która nada jej żywego koloru. 

niedziela, 8 września 2013

Sok z natki pietruszki i cytryny

Składniki:
woda - 0,5 litra
cytryna - 1 sztuka
natka pietruszki - 1 pęczek
Opcjonalnie coś zdrowego do posłodzenia - stewia, syrop z agawy - choć ja preferuje bez tego typu dodatków

Wykonanie:
Wszystkie składniki umieszczamy w blenerze i dokładnie miksujemy.
Ja lubię pić duszkiem do dna, wtedy sok przez chwilę
tak przyjemnie uderza do głowy ;)



Zielnik Kuchenny 2013

sobota, 7 września 2013

Dobro? Czemu nie!

Radość i duma mnie rozpiera, że oto w poniedziałek dołączyłam ze swoim blogiem do akcji Empatii: "Weganizm. Spróbujesz?" Po raz kolejny uświadomiłam sobie, jak ważne jest mieć obok siebie osoby bliskie, które zamiast podważać słuszność Twoich marzeń i celów, wspierają Cię na drodze do ich realizacji, które nie tylko nie krytykują Twojej życiowej ścieżki, ale potrafią Cię wspierać i motywować sprawiając, że odnajdujesz w sobie nieznane pokłady silnej woli i determinacji, by słowa, które wypowiadasz nie okazały się rzucanymi na wiatr.
To jednak nie wszystko. Nauczyłam się również jak wielka potrafi być siła przykładu. Jestem osobą zwróconą do środka, która większość swojego życia spędza w świecie własnych myśli i uczuć. Weganizm  jest jedną z nielicznych dróg, której z ogromną siłą i zdecydowaniem przytakuje moje serce. I choć w dyskusjach zawsze daję się zagonić w kozi róg, choć nie lubię narzucać innym swojego sposobu życia, a udział w większych akcjach i protestach napawa mnie przerażeniem (bo tak trudno mi wyjść ze strefy komfortu, a kontakt z  grupą nieznajomych budzi we mnie przerażenie i niechęć) to widzę jednak, że i ja swoim drobnym przykładem przyczyniam się do zmiany rzeczywistości. Może nie jest ona zbyt spektakularna, ale jednak...

Osoby, które nigdy bym o to nie podejrzewała zakomunikowały mi, że postanowiły przejść na wegetarianizm, a ostatnio nawet wcieliły te słowa w czyn! Siostrę udało mi się przekonać, by zrezygnowała z nabiału i zaczęła przygotowywać dzieciom koktajle na bazie mleka roślinnego. I nawet mój niemąż, który jeszcze rok temu przekonywał mnie, że w pracy koniecznie musi zjeść mięso, nagle zrozumiał, że nic mu się nie stanie, jeśli kilka razy w tygodniu jego obiad będzie wegański.  

Niby nic, a jednak wiele (dla mnie nawet bardzo wiele!)

poniedziałek, 2 września 2013

Surowa szarlotka na orzechowym spodzie

Chwilowo ugrzęzłam swymi myślami w innym świecie. Powoli ten okres dobiega końca, a wtedy mam nadzieję wrócić tu ze zdwojoną siłą.
Szczęście, że w niedziele udało mi się wyskoczyć z łóżka bardzo wczesnym rankiem, znajdując chwilę czasu na przygotowanie czegoś nowego.
Surowa szarlotka, co prawda nie zaskakuje smakiem (dobrze nam znanych jabłek z cynamonem), za to nadrabia formą i wykonaniem. No i można się nią zajadać w olbrzymich ilościach, nie martwiąc się o swoje zdrowie. Czego chcieć więcej? ;)

Składniki:
Jabłka - (najlepiej słodkie) ok. 15 małych sztuk
Mirabelki - 30 sztuk (mozna zastąpić śliwkami lub większą ilością daktyli)
Daktyle suszone -  10 sztuk
Siemię lniane (zmielone) - 2 łyżki

Na spód:
Pestki słonecznika - 1 szklanka
Otręby gryczane - 1 szklanka
Masło orzechowe - 3 duże łyżki
Cynamon - duża łyżka
Siemię lniane (zmielone) - 2 łyżki


Wykonanie:
Najpierw zajmujemy się spodem. Dodajemy do miski otręby, zmielone siemię lniane i słonecznik (również zmielony). Dolewamy odrobinę wody i mieszamy (tak by całość była wilgotna). Następnie dodajemy masło orzechowe i wszystko razem dokładnie łączymy. Tak przygotowaną masę wykładamy na wcześniej natłuszczoną formę i wkładamy do lodówki.
Teraz zalewamy daktyle ciepłą wodę, tak by całe je pokryła, ale nie wystawała nad nimi więcej niż centymetr. Wszystkie jabłka prócz trzech największych kroimy w pół centymetrową kosteczkę (zajęły one ok. 5 szklanek). Dodajemy do nich odłożone wcześniej jabłka z tarte na dużych oczkach. Wydrylowane mirabelki i namoczone daktyle miksujemy, dodajemy do pokrojonych i potartych owoców razem z siemieniem lnianym i łyżką cynamonu. Całość mieszamy tak by składniki się dobrze połączyły i nakładamy na wcześniej przygotowany spód. Ciasto zostawiamy na kilka godzin w lodówce.

Bez glutenuNakarm Cukrzyka latem

środa, 21 sierpnia 2013

Bezglutenowe pieguski

Jakieś dwa miesiące temu, na blogu vegancorner pojawił się przepis na amerykańskie ciacha, w których ja ze swoim niemężem wprost się zakochaliśmy. Są tak smaczne, że z trudem potrafię powstrzymać się przed sięgnięciem po kolejne, mimo iż są pełne białej mąki, której staram się unikać. Stąd pomysł, by spróbować przygotować je w nieco zdrowszej wersji. Ciastka wyszły bardziej kruche, wciąż tak samo smaczne, znikające z tą samą zastraszającą szybkością;)


Składniki:
Mąka kukurydziana - 1,5 szklanki
Cukier - 0,5 szklanki
Olej - 1/3 szklanki
Mleko roślinne - 1/4 szklanki
Proszek do pieczenia - 2 łyżeczki
Sól - płaska łyżeczka
 Tabliczka gorzkiej czekolady
Orzeszki ziemne - ok. 100 g.


Wykonanie:
Cukier, olej i mleko mieszamy razem, aż do rozpuszczenia cukru. Całość przelewamy do wymieszanych wcześniej suchych składników: mąki, soli, proszku do pieczenia, czekolady i orzeszków. Dokładnie mieszamy. Przy pomocy łyżki nakładamy ciasto na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 200 stopni. Pieczemy ok 15-20 minut.
Bez glutenu

czwartek, 15 sierpnia 2013

Pasta słonecznikowa z nutą orientu

Może to zabrzmi dziwnie, ale lubię ten okres, kiedy miesiąc się kończy, a portfel świeci pustkami. Głównie dlatego, że to wspaniała okazja do wykorzystania zalegających w szafce produktów. Wtedy też najczęściej zdarza mi się, przygotowywać niektóre dania po raz pierwszy. Tak jak miało to miejsce dziś. Poza tym niesamowitą frajdę i satysfakcje sprawia mi również umiejętność zrobienia czegoś z niczego. Zwłaszcza gdy mam kogoś, kto ze mną dzieli zadowolenie z efektu końcowego. Kto by pomyślał, że wystarczy trochę słonecznika i marchwi by móc cieszyć się smaczną pastą? Tak, to prawda - wciąż nie mogę wyjść z podziwu z siły tkwiącej w prostocie;)



Składniki:
Pestki słonecznika - szklanka
Marchew - 3-4 szt. średniej wielkości
Cebula - 1 malutka
Czosnek - 1 ząbek
Przecier pomidorowy - 1 łyżka
Musztarda sarepska - 2 łyżki
Sól - szczypta
Imbir -  1 łyżeczka
Kurkuma - 1 łyżeczka
Carry - 2 płaskie łyżeczki
Papryka ostra - 2 płaskie łyżeczki
Natka pietruszki (opcjonalnie)

Wykonanie:
Pestki słonecznika zalewamy wodą i moczymy kilka godzin (najlepiej zrobić to wieczorem i zostawić noc). Marchew obieramy, kroimy w mniejsze kawałki i gotujemy na parze (lub w niewielkiej ilości wody) do miękkości. Słonecznik miksujemy na gładką masę, w razie potrzeby dolewając nieco wody. Dodajemy do niego ugotowaną marchew, całość raz jeszcze blendując. Tak przygotowaną masę przekładamy do małego garnka i wstawiamy na niewielki ogień. W tym czasie dodajemy: przyprawy, przecier, musztardę, czosnek przeciśnięty przez praskę, drobno pokrojoną cebulę. Całość dokładnie mieszamy, zdejmujemy z ognia i zostawiamy chwilę do przegryzienia. 
Wegetariańskie Śniadania

niedziela, 11 sierpnia 2013

Krem z kukurydzy

Ostatnio w mojej kuchni żądzą zupy-kremy. Są szybkie w przygotowaniu, robi się je z tego co ma się pod ręką i - co ostatnimi czasy u mnie najważniejsze - nie zaprzątaj niemal w ogóle myśli. Krem z kukurydzy należy do niewielkiej grupy tego typu dań, do którego smaku tak się przyzwyczaiłam, że za każdym razem przyrządzam go, w taki sam sposób:

Składniki:
Kukurydza (u mnie mrożona) - szklanka
Papryka biała - 1 sztuka
Bulion warzywny - szklanka
Czosnek - 1-2 ząbki
Włoszczyzna (u mnie mrożona) - ok. 2-3 garści
Mleko kokosowe - 2 duże łyżki
Przyprawy: imbir, papryka ostra, curry
Natka pietruszki 


Wykonanie:
Kukurydzę z pokrojoną w kostkę papryką gotujemy na parze do miękkości. Gotowe warzywa zalewamy bulionem i miksujemy dokładnie na gładką masę. Całość przelewamy do garnka, dodajemy włoszczyznę, przeciśnięty przez praskę czosnek, mleko kokosowe i przyprawy. Gotujemy na małym ogniu 5-10 minut. Podajemy posypane zieleniną. 

piątek, 26 lipca 2013

Ciasteczka owsiane ze słonecznikiem

Nigdy nie należałam do osób dokładnych, którzy każdą czynność potrafili wykonać z zegarmistrzowską precyzją. Od dziecka miałam problem by prosto ciąć, pisać, a nawet chodzić, o czym dobitnie przypominają mi dziś blizny na kolanach ;) Nudziły mnie wszelkie instrukcje, w których dana czynność przedstawiona została krok po kroku. Zamiast się do nich dostosowywać, wolałam przyjrzeć się dobrze jak wygląda efekt końcowy, by móc samodzielnie wypracować do niego drogę. I tak wszelkie poradniki życiowe odrzucam z niesmakiem już po pierwszych stronach. Plany treningowe najchętniej zaczynałabym od końca, no ale skoro nie potrafię, to może chociaż spróbuję od połowy? I choć mam kila przepisów kulinarnych, które przestrzegam od A do Z i nie wyobrażam sobie, by móc w przyszłość w nich cokolwiek zmienić, to jednak ich zdecydowana większość rodzi się pod wpływem chwili. Tak też było z tymi ciasteczkami, które pierwotnie miały być mąki, ale w trakcie przygotowania wymknęły mi się nieco spod kontroli. Czegoś dałam za dużo, czegoś za mało - na szczęście i tak wyszło smacznie. Ciastka z niknęły w mgnieniu oka, a większość z pomocą niemęża , który za słodyczami nie przepada ;)   


Składniki:
Płatki owsiane - szklanka
Nasiona słonecznika - 3/4 szklanki
Siemię lniane - 3 łyżki
Cukier - niecałe pół szklanki
Mąka pszenna - 3 łyżki
Mąka kukurydziana - 3 łyżki
Margaryna roślinna - 100 g.
Woda - pół szklanki 
Imbir - płaska łyżeczka
Kardamon - płaska łyżeczka
Cynamon - płaska łyżeczka
Proszek do pieczenia - pół łyżeczki

Wykonanie: 
Siemię lniane, płatki owsiane i wcześniej uprażone nasiona słonecznika zmieliłam (wszystko osobno). Do nich dodałam cukier, proszek do pieczenia i przyprawy. Margarynę rozpuściłam w rondelku i dodałam do suchych składników. Całość okazała się za sucha i sypka więc dolałam wody - z rozmachu ciut  za dużo. Żeby uratować ciastka wsypałam obie mąki i wymieszałam. Tak przygotowaną masę za pomocą łyżki rozprowadziłam na papierze do pieczenia. Piekłam w 200 stopniach około 20 minut, wydaje mi się jednak, że w sprawnym piekarniku ten czas można skrócić do 10-15 minut.

sobota, 20 lipca 2013

Potrawka z płatków owsianych

Nie wiem czy to przez pogodę, nadmiar wolnego czasu, czy może zwykłe lenistwo. Chce mi się mniej niż kiedyś. Czasem nie chce mi się nic. I to na każdej płaszczyźnie życiowej, nawet w kuchni. Zamiast kombinować, odkrywać nowe przepisy i smaki, zadowalam się dobrze znanymi połączeniami. Wrzucam co mam pod ręką do miski, blendera, na patelnię i  posiłek gotowy. Bez szału, za to szybko i bezproblemowo. Tak jak poniżej.



Składniki:
Płatki owsiane (pół szklanki)
Cebula (1 mała)
Cukinia (ok 1/3 małej)
Papryka biała (1 mała)
Pomidor (1 sztuka)
Siemię lniane (2 łyżki)
Nasiona Słonecznika (1 łyżka)
Przyprawy: sól, kurkuma, curry, czosnek, papryka, bazylia

Wykonanie:
Płatki owsiane zalewamy wrzątkiem, siemię lniane i słonecznik prażymy na suchej patelni i odkładamy. Drobno pokrojoną cebulę szklimy na oleju, dodajemy pokrojoną w paseczki paprykę - chwilę razem smażymy, po czym dolewamy ok. 1/4 szklanki wody i dusimy ok. 5 min. Wrzucamy pokrojoną w kostkę cukinię i pomidora, odsączone płatki, przyprawiamy i po kilku minutach zdejmujemy z ognia. Całość posypujemy wcześniej przygotowanymi nasionami.

sobota, 6 lipca 2013

Gryka z warzywami

Dzisiejszy przepis przywiozłam z sobą jakieś dziesięć lat temu, z mojego pierwszego Woodstocku. Pochodzi on z niewielkiej publikacji "Chrześcijaństwo i wegetarianizm", która została opracowana przez Chrześcijańskie Towarzystwo Wegetariańskie (ChristianVeg). Całość zawiera niecałe 30 przepisów, a ja nie wiedzieć czemu zainteresowałam się tylko tym jednym. 

Składniki:
Kasza gryczana (1,5 szklanki)
Cebula ( 1 duża)
Czosnek (2 ząbki)
Papryka (1 duża)
Sałatka meksykańska lub kukurydza (1 puszka)
Przecier pomidorowy (2 łyżki)
Woda (4 szklanki)
Pieprz ziołowy (łyżeczka)
Majeranek (2 łyżeczki)
Sól
Olej roślinny

Wykonanie:
Cebulę kroimy w małe piórka, czosnek w drobno siekamy, paprykę kroimy w kostkę - wszystko razem podsmażamy na oleju. Dodajemy kaszę i prażymy przez 3 minuty. Wlewamy wodę, przyprawiamy i gotujemy na małym ogniu. Gdy kasza będzie miękka i wchłonie wodę dodajemy do niej przecier pomidorowy oraz kukurydzę bądź sałatkę meksykańską. Całość mieszamy i zdejmujemy z ognia.

Mi jak niemal większość potraw z kaszy gryczanej najbardziej smakuje na zimno.
Zainspiruj się kaszą!

niedziela, 16 czerwca 2013

Kotleciki bez smażenia i pieczenia - idealne na lato

Kotleciki bez smażenia i pieczenia? Czemu nie! Link z tym przepisem dostałam od Siostry jakieś trzy miesiące temu, wolałam jednak poczekać z jego realizacją na ładniejszą pogodę, kiedy odejdzie mi ochota na ciężkie, ciepłe i smażone dania. I tak też się dziś stało. Oczywiście nie trzymałam się sztywno bazowej receptury: burgul zastąpiłam kaszą jaglaną żeby było bardziej zdrowo, a zamiast dodawać (wg mnie trochę bez sensu) miksu świeżych ziół, skupiłam się jedynie na koperku (jak zasugerowała mi siostra). Do tego nieco czosnku i mamy niebo w gębie;) 

Składniki:
Kasza jaglana (0,5 szklanki)
Soczewica czerwona (1 szklanka)
Woda (3 szklanki)
Cebula (1 średnia)
Przecier pomidorowy (1 łyżeczka)
Koperek (2 pęczki)
Czosnek (2 ząbki)
Przyprawy: sól, kurkuma, curry, zioła prowansalskie, papryka ostra

Wykonanie:
Kaszę jaglaną prażymy w garnku na małym ogniu. Kiedy w kuchni zacznie się roznosić orzechowy aromat zalewamy ją szklanką wody z dodatkiem soli i kurkumy. Całość  gotujemy pod przykryciem na małym ogniu do wchłonięcia całej wody, po czym zdejmujemy z ognia. W osobnym garnku zalewamy dwiema szklankami wody soczewicę, kiedy zrobi się miękka i pozbędzie się całej wody wyłączamy gaz. Dodajemy do niej ugotowaną kaszę jaglaną i zostawiamy całość pod przykrywką.
W tym czasie kroimy drobno cebulę i smażymy aż się zeszkli, po czym dodajemy łyżkę koncentratu pomidorowego, podsmażając całość jeszcze 2-3 minuty. Tak przygotowaną cebulkę wraz z uprzednio posiekanym koperkiem, przeciśniętym przez praskę czosnkiem i przyprawami dodajemy do soczewicy z kaszą. Kiedy masa całkowicie ostygnie formujemy małe kotleciki i umieszczamy je na liściach sałaty w towarzystwie warzyw. Całość wstawiamy do lodówki na minimum 30 minut.

Zainspiruj się kaszą!

piątek, 31 maja 2013

Buraczek i melisa w orzeźwiającej surówce

Ostatnio na nowo postanowiłam przyjąć w swoje łaski buraka - bo zdrowy, trzeba więc go częściej jeść i to najlepiej na surowo - pomyślałam. Dzięki takiemu zdroworozsądkowemu podejściu, powstała surówka, którą od niemal tygodnia rozpoczynam swój dzień. Posiada w sobie naturalną słodycz płynącą z jabłek i buraków, dzięki czemu mniej kuszą mnie ciastka i czekolady, od których uginają się sklepowe półki i obok których rzadko potrafię przejść obojętnie. Natomiast dodatek melisy sprawia, że całość nabiera orzeźwiającego charakteru, idealnie komponując się z wiosennym słońcem za oknem. Nic tylko chwytać za tarkę;)


Składniki:
Burak (1 mały mały lub pół średniego)
Jabłko (1 małe)
Melisa (garść) lub nieco tymianku
Czarnuszka - opcjonalnie- (2 łyżeczki)
Olej lniany - opcjonalnie (2 łyżki)

Wykonanie:
Jabłko i buraka trzemy na tarce o dużych oczkach. Dodajemy oleju lnianego, czarnuszki, posiekanej melisy (bądź w wersji bardzie wytrawnej nieco tymianku). Całość mieszamy, po czym zajadamy ze smakiem!






czwartek, 23 maja 2013

Bandgobhi alu sabdżi (kapusta z ziemniakami)

Dziś wybrałam się w kulinarną podróż do Indii, przygotowując nieco już przez siebie zapomniane danie, jakim jest Bandgobhi alu sabdżi. Przepis pochodzi z książki Kuchnia Kriszny. Indyjskie potrawy wegetariańskie i jest bodajże jedną z pierwszych potraw na mojej niegdyś wegetariańskiej, a dziś już wegańskiej ścieżce. Wygląda niepozornie, ale nie dajcie się zmylić. Pod płaszczykiem tych dobrze znanych warzyw, kryje się intrygująca gra smaków. Wszystko za sprawą słodko-ostrej mieszanki przypraw. Dzięki niej potrawa nabiera niepowtarzalnego smaku, przenosząc nas na chwilę w świat orientu.
Składniki:
Kapusta (450 g)
Ziemniaki (4 sztuki)
Pomidory (4 sztuki)
Woda (3/4 szklanki)
Kurkuma (1,5 łyżeczki)
Imbir (1 łyżeczka)
Pieprz Cayenne (pół łyżeczki)
Sól (1,5 łyżeczki)
Cukier (1,5 łyżeczki)
Kardamon
Cynamon 
Goździki
Wykonanie:
Kapustę myjemy i szatkujemy. Cynamon, goździki i kardamon dokładnie mielimy i odstawiamy.
Na patelni rozgrzewamy tłuszcz, dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki i smażymy aż do przyrumienienia. Patelnię zdejmujemy z ognia, ziemniaki przekładamy do innego naczynia.
Do garnka dodajemy kilka łyżek oleju, imbir, pieprz cayenne, kurkumę - wszytko razem smażymy przez kilka sekund (cały czas mieszając). Wrzucamy poszatkowaną kapustę, smażymy 3-4 minuty regularnie ją mieszając, tak by dobrze połączyła się z przyprawami i nie przywarła do dna. Dodajemy pokrojone w większą kostkę pomidory, sól, cukier i wodę. Garnek przykrywamy i gotujemy na małym ogniu aż warzywa zmięknął. Na koniec dodajemy usmażone wcześniej ziemniaki. Przed podaniem posypujemy wierzch potrawy uprzednio przygotowanymi słodkimi przyprawami.

czwartek, 16 maja 2013

Ciasto z rabarbarem

Przyjechała dziś do mnie kumpela, na co dzień ciesząca się domem z ogrodem w nieco odludnej okolicy. Była na tyle miła, że bezinteresownie przywiozła z sobą dwie siaty pełne ziół, rabarbaru i majowego miodku. Dzięki temu mogłam w końcu zabrać się za ciasto z rabarbarem, które w ostatnim czasie zaczęło pojawiać się na blogach, kusząc moje podniebienie, prawie już zapomnianymi smakami z dziecięcych lat, spędzonych u babci na wsi. Moje doświadczenie w pieczeniu ciast uważam za skąpe, postanowiłam więc wspomóc się dwoma przepisami z: kulinarneatelier oraz vegelicious. Całość wzbogaciłam nieco własną inwencją, co by nie było mi za nudno w kuchni;) 
Placek wyszedł wyśmienity, z niemężem rozprawiliśmy się z nim w niecałe trzy godziny! 
Składniki:
Rabarbar - pokrojony w 0,5-1 cm kawałki (2,5 szklanki)
Jabłko - starte na dużych oczkach (1 duże)
Cukier brązowy (pół szklanki)
Mąka - u mnie mix gryczanej, pszennej, zmiksowanych płatków owsianych i żytnich otręb - (2,5 szklanki)
Olej (pół szklanki)
Woda - letnia (pół szklanki)
Proszek do pieczenia (2 łyżeczki)
Wykonanie:
W misce łączymy suche składniki, dodajemy wodę, olej, mieszamy dłuższą chwilę, po czym odstawiamy całość do lodówki na ok 30 minut. W tym czasie rabarbar zasypujemy trzema łyżkami cukru, dodajemy tyle samo wody i chwilę (2-3 minuty) podgotowujemy na małym ogniu. Nadmiar wody/soku odsączamy. Z lodówki wyciągamy ciasto, 2/3 wykładamy spód wcześniej natłuszczonej formy, nie zapominając o oblepieniu brzegów. Dodajemy potarte jabłuszko, rabarbar i resztą ciasta (urywając po kawałku i spłaszczając w dłoniach) przykrywamy całość. W razie gdyby masa za bardzo się kleiła można nieco zwilżyć dłonie.
Pieczemy ok. 45 minut w 200 stopniach.


wtorek, 14 maja 2013

Chlebek z płatków owsianych

Zrobiłam jakiś czas temu chleb z ziaren z którym spotkałam się tu i tu. O dziwo, mimo mojego początkowego entuzjazmu wypiek nie trafił w mój gust. Duża ilość orzechów i nasion sprawiła, że bardziej niż chleb, przypominał mi on kolby sklejonych nasion, przeznaczone do dokarmiania ptaków;) Owszem smakował, ale nie wyobrażałam sobie jeść go w zastępstwie pieczywa. Wymyśliłam więc sobie chleb z samych płatków owsianych.
Składniki:
Płatki owsiane (2 szklanki)
Siemię lniane - zmielone (3/4 szklanki)
Woda (1,5 - 2 szklanki)
Zioła prowansalskie (3 łyżki)
Oregano (1 łyżka) 

Wykonanie:
Suche składniki wsypujemy do miski, zalewamy wodą dokładnie mieszając. Całość odstawiamy na około pół godziny. Masę przelewamy do natłuszczonej, małej keksówki i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200 stopni około 1,5 godziny. Po wyjęciu czekamy jeszcze kilka godzin, aż chlebek całkowicie ostygnie i stanie się zwarty.