Dzisiaj przepis dzięki któremu pokochałam niedoceniane dotąd pieczarki, a także utwierdziłam się w przekonaniu, że jarmuż idealnie sprawdza się jako dodatek do wege kotletów i zapiekanek. Nasz wczorajszy obiad, tak pyszny, że wszelkie dodatki stają się zbędne! A ja kombinuję już w głowie kiedy uda mi się zrobić powtórkę z rozrywki;)
Obiecane całkiem niedawno burgery z soczewicą i pieczarkami według Jurka Scotta
Soczewica zielona - nieugotowana (1 szklanka)
Woda (2 i 1/4 szklanki)
Natka pietruszki - suszona (1 łyżeczka)
Czarny pieprz (1/4 łyżeczki)
Czosnek - drobno posiekany (3 ząbki)
Cebula - drobno posiekana (1 i 1/4 szklanki)
Orzechy włoskie - drobno posiekane (3/4 szklanki)
Bułka tarta (2 szklanki)
Nasiona lnu - rozdrobnione (1/2 szklanki)
Pieczarki - drobno pokrojone (3 szklanki)
Jarmuż, szpinak lub inne zielone liście - drobno posiekane (1 1/2 szklanki)
Oliwa z oliwek (2 łyżki)
Ocet balsamiczny (3 łyżki)
Musztarda dijon (2 łyżki)
Płatki drożdżowe (2 łyżki)
Sól morska (1 łyżeczka)
Czarny pieprz (pół łyżeczki)
Papryka mielona (pół łyżeczki)
Wykonanie:
Soczewicę, pietruszkę, jeden ząbek czosnku i ćwierć szklanki cebuli umieszczamy w garnku, zalewamy wodą i doprowadzamy do wrzenia. Zmniejszamy płomień i częściowo przykryte gotujemy na wolnym ogniu 35-40 minut, aż soczewica wchłonie wodę i zrobi się miękka.
W czasie gdy soczewica się gotuje, w misce mieszamy orzechy, bułkę tartą i nasiona lnu. Dodajemy płatki drożdżowe , sól, pieprz, paprykę i dokładnie mieszamy wszystkie składniki. Pozostałą cebulę, czosnek, pieczarki oraz zielone liście dusimy ok 10 minut na wolny ogniu.
Zdejmujemy soczewicę z ognia, dodajemy ocet, musztardę, a następnie tłuczkiem do ziemniaków ubijamy wszystko tak by powstała gęsta pasta. W dużej misce łączymy soczewicę z usmażonymi warzywami i bułką tartą z dodatkami, bardzo dokładnie mieszając.Całość wstawiamy do lodówki na około 30 minut.
Rękami formujemy z masy kotleciki - o kształcie i wielkości według własnego uznania. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do ok 180 stopni około 15-20 minut, w połowie przyrządzania przewracając burgery na drugą stronę.
* W mojej wersji zabrakło orzechów włoskich, płatków drożdżowych, suszonej pietruszki i octu. Zamiast musztardy dijon użyłam meksykańskiej z chili. W żaden jednak sposób nie odczułam braku tych składników, całość smakowała wybornie.
** Nie polecam smażenia kotletów na patelni (początkowo sama wybrałam tą formę). Zaczynają się w tedy lekko "rozpływać", a olej już po jednej partii smażenia cały jest w "farfoclach".
mmmm mega zdrowe:)
OdpowiedzUsuńWierze, ze sa pyszne, te wszystkie skladniki to bogactwo witamin.Ja do tej pory smazylam rozne kotlety fasolowe, ale chyba zaczne sie tez przerzucac na pieczenie:-)Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny! Co się zaś tyczy pieczenia to jest z nim dziwna sprawa, niby wiemy, że jest zdrowsze, mniej przy tym roboty, a jednak ciężko w kuchni się czasem z chylić i z niego skorzystać;) ale polecam, tym bardziej, że podczas pieczenia można spokojnie ogarnąć kuchnię zaoszczędzając przy tym nie co cennego czasu;)
Usuńpięknie podane, super apetyczne! wprosiłabym się ... :]
OdpowiedzUsuńooch, na pewno zrobię!
OdpowiedzUsuńproszę tylko o wskazówkę- skąd jarmuż?
ja tam wychodzę z założenia, że filozofią jedzenia burgerów jest totalne ubrudzenie się, sosy lecą po rękach, połowa dodatków ucieka. i właśnie bardzo to lubię ;)
ach, i bardzo polecam Ci wyłączenie weryfikacji obrazkowej. ułatwia to życie komentującym :)
Póki co jedyne miejsce w którym udało mi się znaleźć jarmuż to Real. W ostateczności można by spróbować, zastąpić go innymi mięsistymi liśćmi, np kapusty włoskiej, choć jej w takim wydaniu jeszcze nie wypróbowałam (ale mam zamiar!)
UsuńWidzisz, a ja się w takich momentach złoszczę, że wszystko wylatuje z rąk i że nie po to tworzyłam tak misterną "budowlę" by każdy składnik zjadać osobno;)
Dzięki za radę, nawet nie wiedziałam, że mam u siebie taką formę weryfikacji
Pamiętasz nasze rozmowy pełne ubolewania, że w Opolu nie ma miejsca, gdzie serwowaliby wyłącznie dania wegetariańskie i wegańskie? Sądzę, że śmiało mogłabyś tę niszę w małej gastronomii zapełnić, hihi :) Apetycznie wyglądają te burgery, mniam :) Swoją drogą zrobiłam hummus wg przepisu Matki Weganki, w mojej wersji odczuwalny był brak kminku i sezamu, a nadmiar soku z cytryny, ale dało się zjeść :)
OdpowiedzUsuńJak fajnie zobaczyć że ktoś inny też je robił i teraz widzę że też Opole, jak miło :)
OdpowiedzUsuńmi bardziej smakowały smażone.
;)
chyba raczej Scott Jurek
OdpowiedzUsuńNiesamowite... Akurat mam resztkę soczewicy zielonej. Miała być zapiekanka aleee chyba pociągnie mnie w stronę burgerów:) Rany, cudowny blog !:)
OdpowiedzUsuń