Czy tylko mi się wydaje, że żółty groch jest najbardziej niedocenianym warzywem strączkowym? Może dlatego, że jest dostępny cały rok, nie to co bób na który wszyscy czekają z utęsknieniem. Nie jest także tak egzotyczny co soczewica, ani tak popularny w kuchni jak fasola, która ląduje na pizzy, w ciastach, sałatkach i warzywnych sosach.
Wiem, przy pierwszym poznaniu wydaje się mieć niewielki wachlarz zastosowań, ale uwierzcie - to tylko pozory. Wystarczy odrobina chęci, by stworzyć z niej smaczne i oryginalne danie. Tym cenniejsze, że zamykające usta mięsożercą, którzy nie tylko zajadają je ze smakiem, ale dodatkowo odchodzą od stołu z uczuciem sytości i zwątpienia w swoje przekonania odnośnie diety roślinnej. I o to właśnie chodzi!
Składniki:
Groch w połówkach - 250 gram
Włoszczyzna - ok. 150 gram
Zielony groszek (mrożony) - ok. 60 g opcjonalnie
Mąka kukurydziana - 1 łyżka
Cebula - 1 średnia
Przyprawy:
Sól, pieprz, pieprz ziołowy, curry, papryka słodka, kurkuma, lubczyk, cząber
Wykonanie:
Groch zalewamy 2,5 szklankami bulionu i gotujemy na małym ogniu. W międzyczasie kroimy cebulę w średnią kostkę i dodajemy do garnka. Kiedy groch zacznie się robić miękki dodajemy włoszczyznę (ja użyłam gotowej z mrożonki) oraz zielony groszek. Całość gotujemy jeszcze 10 - 15 minut. Na koniec przyprawiamy do smaku i w razie potrzeby zagęszczamy dodatkiem mąki. Gotowe danie podajemy z brązowym ryżem, ewentualnie (tak ja na zdjęciu) z pieczywem.